Wiem, że kiedyś już prowadziłam bloga o siatkarzach, ale zawaliłam, bo go skasowałam.
Jednak teraz naszła mnie wena i napisałam kilkanaście stron historii o Lidze Światowej 2012.
Zapraszam na http://oszukanii.blogspot.com/
środa, 25 września 2013
niedziela, 15 września 2013
E&R - Rozdział VIII - River Flows In You
Śmierć przychodzi niespodziewanie. Chwila nieuwagi i patrzysz w jej puste oczodoły, które wciągają Cię w bezdenną przepaść. Nie walczysz, bo wiesz, że nie masz po co. Ona i tak wygra.
Ukazywana w powieściach i filmach śmierć, wcale nie wygląda na prawdziwą. Prawdziwa śmierć jest niczym. Tylko ona w naszym życiu jest czymś pewnym. Bo przecież wszyscy zginiemy.
Co czujesz Robercie siedząc obok łóżka swojej żony, która umiera?
Co czujesz Robercie wiedząc, że one tu jest przez ciebie?
Bo przecież nie doszłoby do wypadku, gdyby ona tak szybko nie wyszła ze stadionu i nie pojechała.
Co czujesz Robercie słysząc od lekarza, że ma małe szanse na przeżycie?
Co czują wasze dzieci Robercie wiedząc, że ich matki może zabraknąć w ich życiu?
Co czuje wasza rodzina Robercie patrząc na nią? Całą w bieli, bladą, uśpioną.
Co czują wasi przyjaciele Robercie będąc po części zamieszanymi w to wszystko?
Co ty czujesz Robercie?
...
...
...
...
...
Pewnej nocy, czuwając przy niej, odpływasz w krainę snów.
Przemieszczasz się do pustego pomieszczenia, którego ściany są pokryte waszymi zdjęciami. Całej szóstki. Oglądasz je. Idziesz korytarzem, aż dochodzisz do drzwi.
Wchodzisz przez nie i lądujesz w Lesznie. Na tym samym mostku, na którym ponad dziesięć lat temu poznałeś ją. I to właśnie ona tam na ciebie czeka. Ubrana w białą suknie, z brązowymi lśniącymi włosami i intensywnie niebieskimi oczami. Uśmiecha się do ciebie. Podejdź Robert. To tylko ja.
Idziesz do niej urzeczony tym co widzisz i słyszysz. Ale coś jest nie tak. Mostek się rozpada nie dwie części. Na jednej jesteś ty, a na drugiej ona. Przed tobą, oddzielając was, pojawia się twoja była narzeczona. Uwodzi Cię spojrzeniem i ruchami. Nie dajesz się na to nabrać, mimo to nie możesz się ruszyć.
Nagle błękitne niebo zmienia odcień na granatowy, a jej suknia jest teraz ubraniem z dnia wypadku. Cała jest we krwi, jej twarz jest podrapana, a oczy są puste. Chciałam tylko żyć szczęśliwie. Z tobą i dziećmi. Szepcze cicho i wpada do wody. Rzucasz się za nią, ale kiedy tylko dotykasz tafli jeziora, budzisz się na krześle.
Zamieszanie wywołane jakąś reakcją jej zbudziło ich i teraz biegają wokół jej łóżka krzycząc. Zostajesz wyciągnięty z sali przez Kubę i opadasz przed drzwiami sali na kolana. Nie krzyczysz. Twój głos jest zbyt bolesny i słaby, by dało się go usłyszeć.
Nie wiesz co się dzieje. Cały czas patrzysz tylko przed siebie. Spuszczasz wzrok na swoje dłonie i widzisz, że są całe we krwi. Nagle z sali wychodzi ona. Nie wiesz jak to możliwe, że ona żyje i że chodzi, a teraz stoi nad tobą.
Klęka przed tobą i szepcze Ci do ucha Pociągnę Cię za sobą do piekła.
- Lewy! Wstawaj! Lewy no kurwa!
Krzyk przyjaciela wyrywa Cię z koszmaru. Widzisz wystraszone twarze Błaszczykowskich i Szczęsnego nad sobą. Dopiero po chwili orientujesz się, że leżysz na szpitalnej podłodze. Obok ciebie jest lekarz i właśnie świeci Ci latarką po oczach.
- Nic mi nie jest. - mamroczesz, podnosząc się. Stajesz na równe nogi i łapiesz się za bolącą głowę. - Co się stało?
- A ja wiem? Zemdlałeś. Tylko nikt nie wie dlaczego.
- Co z nią?
- Bez zmian. - krótkie zdanie, sprawia, że opadasz na plastikowe krzesło i chowasz dłonie we włosy.
Co czujesz Robercie wiedząc, że nie możesz nic zrobić?
Co czujesz Robercie wiedząc, że ona Cię opuszcza?
Co czujesz wiedząc, że wszyscy Cię obserwują?
~~~~****~~~~
Pół roku później
Przepraszam za to wszystko co Ci zrobiłem. Nie chciałem być to zrobiła. Nie chciałem by to wszystko co zbudowaliśmy w ciągu tego czasu, rozsypało się niczym przysłowiowy domek z kart. Brakuje mi Cię. Najgorzej jest wtedy, kiedy wiem, że mogłabyś teraz normalnie żyć. Może i beze mnie, ale nie spałabyś w tym cholernym szpitalu tylko bawiłabyś się z Julką, Matim lub Krisem. Kornelia robi co może razem z mamą i rodzicami, ale nie wiem jak długo tak jeszcze pociągną. Ja sam robię co mogę i nie wiem co dalej. Nie wiem jak mam dać sobie bez ciebie radę. Nie umiem żyć bez ciebie. Byłaś niczym tlen.
Cholera jasna, ja tak nie mogę.
Jak ja mogłem być tak głupi by zacząć dawać Ci podstawy do tego byś sądziła, że jest coś między mną, a Anką.
Kocham Cię Emilka.
Kochałem, kocham i będę kochać.
Robert
Subskrybuj:
Posty (Atom)