- O Boże ! Robert podpiszesz mi się ?!
Lewandowski posłał w moją stronę przepraszający uśmiech i wziął od niej markera.
- To gdzie się podpisać ?
- Tutaj.
Dziewczyna wskazała na swój dekolt, a piłkarz o mało nie padł na zawał. Chyba jeszcze żadna z fanek nie odważyła się poprosić o podpis w tym miejscu. Rozbawiona podeszłam do nich i opuściłam rękę Lewego.
- Sądzę, że autograf na kartce starczy na dłużej.
- Ty jesteś Emily Stan ! O Boże ! Daj mi swój autograf.
- Hm..Mhm...Pomarzyć możesz dziecko.
Pociągnęła zdezorientowanego Roberta w stronę parku i wzięłam go pod ramię.
- Dlaczego jej tak powiedziałaś ? - zapytał wyrzucając do pobliskiego kosza marker.
Popatrzyłam na niego i zauważyłam, że szeroko się uśmiecha.
- Nie myśl, że jestem zazdrosna. - prychnęłam. - Znam ją. Pół roku temu próbowała rozwalić związek Dominik Pawłowskiej i Michała Kubiaka. Powiedzmy, że prawdopodobnie mnie nie poznała.
- Coś ty jej wtedy zrobiła ?
- No wieeeesz. Coś.
Uśmiechnęłam się i wybuchnęłam śmiechem. Lewy popatrzył na mnie wzrokiem pt. "Co ty brałaś ?" i ze śmiechem kiwał głową w lewo i w prawo. Szłam tyłem i potknęłam się o krawężnik. Pisnęłam i ostatnie co zrobiłam to złapałam koszulę bruneta. Z głośnym pluskiem wpadliśmy do fontanny. Wynurzyłam się i szukałam mężczyzny. Po chwili pojawił się obok mnie.
- Zabiję Cię po postu.
- Też Cię kocham. Nie mów, że nie przypomina Ci to czegoś.
Chyba zrozumiał o co mi chodzi, bo uśmiechnął się szatańsko i złapał moją kostkę z powrotem wciągając pod wodę. Wyciągnęłam głowę spod wody i odgarnęłam włosy do tyłu. Niebieskooki siedział spokojnie na brzegu fontanny i patrzył na mnie z niewinnym uśmiechem. Dokładnie takim samym jak Kornelia dziś rano.
- Teraz to ja powinnam Cię zabić. To, że kilka lat temu tak zrobiłeś nie znaczy, że znów możesz.
- Pamiętam, to chyba nawet ta sama fontanna.
Podał mi rękę i pomógł wyjść. Kilka dzieci dookoła śmiało się wesoło, a ich rodzice widocznie rozpoznali w Robercie reprezentanta Polski. Spojrzałam na mokrą sukienkę, która teraz przykleiła się do mojego ciała i spojrzałam na Lewandowskiego. Ściągnął błękitną koszulę i wycisnął ją w dłoniach. Został w białym podkoszulku na ramiączkach, który przykleił się do jego ciała. Chyba mogę stwierdzić, że nie wygląda tak samo jak w wieku siedemnastu lat. Zagryzłam dolną wargę i popatrzyłam na wyrzeźbione mięśnie piłkarza. Jednak szybko się otrząsnęłam i odwróciłam głowę, by ukryć zaczerwienione policzki.
- To co idziemy do Kory ?
- Kory ?
Wzruszyłam ramionami.
- Mała nie lubi jak mówi się do niej pełnym imieniem. Tylko ja tak mówię, kiedy coś przeskrobie. Albo jak trener zadzwoni, że znowu kogoś sfaulowała.
Zmarszczył brwi i spojrzał na mnie w sposób mówiący "Rozwiń temat, bo nie rozumiem.".
- Oh, mała chodzi do młodzieżowej FC Barcelony. Wiesz po moim wyjeździe do Kanady poznałam tam kilku sportowców. Zaczęło się od kanadyjskiej reprezentacji w siatkówce. Później kiedy mieli turniej w Madrycie poznałam Real, zaraz potem Barcelonę. Dwa lata później poznałam niemalże wszystkich kierowców F1. Skoczków poznałam w Austrii kiedy pojechałam ze znajomą do jej narzeczonego Thomasa Morgensterna. Przez nich poznałam Polską kadrę. Później poznałam od początku nowe składy niektórych drużyn. Real, Barca, ManU, Chelsea, Atletico Madryt i Arsenal.
- Arsenal mówisz ?
- Tak. I właśnie sobie skojarzyłam skąd znam tego blondyna. Jest tam w drużynie prawda ?
- Wojtek jest ich bramkarzem.
Szliśmy parkową aleją i cały czas opowiadałam mu o tych dziewięciu latach.
- A co z twoimi rodzicami ?
- Szczerze ? - zapytałam i popatrzyłam mu w oczy. Kiwnął głową. - Wyrzucili mnie z domu kiedy dowiedzieli się o ciąży. Dagmara zabrała mnie do Kanady. Poszłam tam na studia, ale kiedyś w restauracji w której pracowałam jako wokalista, odkrył mnie Simon. Podpisał ze mną umowę i bum. Jestem piosenkarką. Jakoś niedługo po tym zagrałam w filmie. Wzięłam udział w kilku pokazach i oto moja kariera.
- Chyba długo mnie nie było.
- Jakieś....dziewięć lat.
Powiedziałam to lekkim tonem i odeszłam kawałek. Spojrzałam w tył i zauważyłam, że kiwa głową, a lewy kącik ust jest uniesiony w górę.
- No co ? Prawdę mówię.
Zakręciłam się dookoła własnej osi i pokiwałam palcem na Roberta.
- No chodź. Idziemy do Kornelki.
Zaśmiał się.
- Jak ja mogłem bez ciebie wytrzymać.
Złapał mnie za rękę i splótł palce razem z moimi.
- Chyba najpierw musimy porozmawiać.
- Potem. Chodź do małej. Potem pojedziemy do nas do mieszkania i porozmawiamy. Jak znam życie to jest już zmęczona, a włosy Winiara skrócone o połowę.
- Winiarski ?
- To mąż Dagi. Pamiętasz ją ? Ta blondynka, teraz już brunetka.
- A tak spotkałem ich rok temu na balu sportowca.
- Daga jest chrzestną.
- A chrzestny ?
Ugryzłam wargę i popatrzyłam na niego niewinnie.
- Sebastian.
- Sebastian ? No cóż wiele mi to mówi.
- Vettel.
- Ten kierowca F1 ?
- Ehem. Przecież mówiłam, że poznałam prawie wszystkich kierowców. - przewróciłam oczami. - A z Sebastianem powiedzmy, że zderzyłam się na torze.
- Jeździłaś w F1 ?!
- Co ?! Nie ! Szłam po torze i on szedł z jednym z reporterów. Nagle się z nim zderzyłam i przeprosiłam, kiedy się odwróciłam zobaczyłam, że Sebastian się śmieje z miny reportera. Zapytałam ich jak dojść do boksy Renault. I wtedy poznałam znaczną większość kierowców.
- Ciekawe życie.
- Twoje pewnie też.
Zauważyłam zmianę jego nastroju kiedy o tym wspomniałam.
- Nie bardzo. Kiedy uciekłaś, przesiadywałem na stadionie Lecha całe dnie. Potem kiedy przeszedłem do Borussii robiłem to samo. Niedługo potem żona Kuby poznała mnie z Anią.
Anią ? Kto to jest Ania do cholery ?
- Ale za bardzo szukałem u niej twoich cech. Nie lubiła piłkarzy, cały czas miała mnie pod swoją kontrolą, a ja na to pozwalałem. Kiedy się zaręczyliśmy myślałem, że coś się zmieni, ale tylko się pogorszyło. W końcu nie wytrzymałem i rozpoczęła się kłótnia w trakcie której wyszło na jaw wszystko. Moja matka i Anka zmówiły się przeciwko tobie i próbowały wymazać Cię z mojej pamięci. Milena mi wtedy pomogła i to bardzo. Ja chyba w pewien sposób się jej odwdzięczyłem. Poznałem ją z Marco, moim znajomym z drużyny. I za niecałe trzy miesiące będę wujkiem.
- Cieszę się, że Milena ułożyła sobie życie. Ale widzę, że ja w twoim namieszałam. Nie martw się. Jak tylko skończy się Euro rozwiedziemy się i nie będziesz musiał się męczyć ze mną. Kornelię oczywiście będziesz mógł widywać jak często będziesz chciał.
Wstałam z ławki na której siedzieliśmy i ruszyłam w stronę placu zabaw. Nie wiem czy poszedł za mną, ale chyba tak. Jaka ja byłam głupia ! Ale czego się spodziewałam ? Że wszystko będzie w porządku ?
- Mama !
Kornelia podbiegła i przytuliła się do mnie. Nie wiem jak będę mogła mu wynagrodzić Kornelię. Odgarnęłam jej czarne pasma włosów za ucho i pocałowałam w czoło.
-Co jest ? Mamo ?
Odsunęła się lekko, a ja spojrzałam na zdziwionych Winiarskich, którzy wpatrywali się w kogoś za mną. Zgaduję, że w Roberta.
- Skarbie musisz z kimś porozmawiać.
- O nie nie ! Nie chcę znowu gadać z trenerem Realu ! Nie pójdę tam !
- Kora, to nie trener Realu.
Odsunęłam się i przywołałam Lewandowskiego ręką. Kiedy do nas podszedł jego kobieca wersja w ciele dziewięciolatki zapytała :
- Pan nie gra w Borussii ?
- Gram, gram. A ty grasz w młodocianej Barcy ?
- Si senior.
Wywróciłam oczami i pokiwałam głową ze śmiechem.
- A już wiem ! Pan się nazywa Lewandowski ! Niestety wszystkie moje koleżanki z klasy wzdychają do pana plakatów. - mruknęła z posępną miną.
Zakrztusiłam się śmiechem w tym momencie, a Robert wyglądał jakby zobaczył UFO.
- No tak. - podrapał się w tył głowy. - Ale ty tak chyba nie robisz ?
- A czy wyglądam na wymalowaną lalę całą w różu i szpachlówką na twarzy ? - prychnęła i skrzyzowała ręce na piersi. - Ja się interesuje GRĄ W PIŁKĘ NOŻNĄ, a nie osobami, które w nią grają.
Zapomniałam wspomnieć o dość porywczym charakterku mojej córuni ? Teraz mówię.
- Mamo dlaczego mam z nim porozmawiać ?
- Słonko wiem, że to dziwne i trochę niemożliwe, ale.... Robert to twój tata.
Mina jej lekko zrzedła i opuściła ręce wzdłuż ciała. Opuściła lekko głowę i potrząsnęła nią. Kiedy popatrzyła na mnie tortury wróciły.
- Okłamałaś mnie ! - krzyknęła ze łzami w oczach. - Powiedziałaś, że mój ojciec nie jest piłkarzem ! Obiecałaś mówić mi prawdę ! Zawsze. - wyszeptała ostatnie słowo, kiedy łzy zaczęły jej spływać po policzkach. Odwróciła się i pobiegła w stronę wyjścia z parku. Widziałam jak Lewandowski już się pali by za nią biec.
- Zostaw. Zna Warszawę, zapewne pójdzie do Tiny. - złapałam jego ramię i lekko ścisnęłam. Poczułam jak coś mokrego kapie mi na rękę. Nawet nie wiem kiedy ja sama zaczęłam płakać. - Sądzę, że na dziś dość wrażeń. Robert zadzwonię do ciebie jak Kornelia się uspokoi. Daga, Misiek dzięki za opiekę nad mała. Cześć.
Ruszyłam żwirową ścieżką w stronę drugiego wyjścia. Kornelia biegnie w tej chwili do Marceliny Otrękowskiej. Znały się dość sporo czasu. Wytarłam dłonią oczy i policzki. Nie mogę się tak pokazać. Założyłam chustę i ciemne okulary i ruszyłam jedną z ulic Warszawy. Dlaczego kiedy myślimy, że wszystko będzie dobrze, to jest zupełnie inaczej ?
Robert stał ciągle w tym samym miejscu. Nie wiedział co ma robić. Jednym spotkaniem skłócił matkę i córkę. A on tylko chciał poznać swoją córkę. Ich córkę.
- Michał, Dagmara. - zwrócił się do Winiarskich, którzy popatrzyli się na niego zaciekawieni. - Musicie mi pomóc.
- Jasne.
- Gdzie mieszka ta cała....Tina ?
- Marcelina. Dwie ulice stąd na Drawskiej 10. Ale po co Ci adres ?
- Muszę z nią porozmawiać. Jeśli mnie nie zaakceptuje to odejdę, ale chcę jej chociaż wytłumaczyć sprawę z Emilką. Na razie.
Nie zwrócił uwagi na ich wystraszone spojrzenia. W tym momencie liczyła się tylko rozmowa z małą szatynką, która miała tak cholernie podobne do niego oczy. Wyciągnął z kieszeni telefon i zdziwiony tym, że nie jest za bardzo mokry, włączył nawigację, a po chwili kierował się w stronę ulicy Drawskiej.
Stanął przed niewielkim blokiem i spojrzał na numer budynku. 10. To tutaj. Wszedł do środka i niemal wbiegł na czwarte piętro. Zapukał do drzwi i czekał.
- Dzień dobry. W czym mogę panu pomóc ? - zapytała uprzejmie kobieta, która mu otworzyła.
Miała blond włosy i karmelowe oczy, a jej zielona sukienka kończyła się przy kostkach.
- Witam. Jestem Robert ojciec Korneli. Jest może u pani ?
- Korneli ? To jakaś pomyłka.
- Proszę. - zatrzymał ręką drzwi, które chciała zamknąć. - Dziesięć minut temu nie przybiegła tutaj z płaczem ?
- Możliwe. - mruknęła wpuszczając go do środka. - Są w pokoju Tiny. Zaprowadzę pana, bo z tego co usłyszałam od Kory to musicie coś sobie wyjaśnić.
Zapukała do pokoju córki i otworzyła drzwi. Kornelia leżała z głową na kolanach drobnej rudowłosej dziewczyny ubranej w bluzkę reprezentacji Polski. Lewandowski lekko uśmiechnął się na widok koszulki, ale zaraz spojrzał na zrozpaczoną córkę. Córka, jak to dziwnie brzmi.
- Tinka, możesz na chwilkę ze mną wyjść ?
Dziewczyna podniosła wzrok z zapłakanej przyjaciółki i dopiero zauważyła, że jej matka stoi w drzwiach razem z reprezentantem Polski. Skinęła głową i podniosła lekko szatynkę. Uśmiechnęła się pokrzepiająco i wyszła z pomieszczenia.
- Kornelia ?
Robert usiadł obok dziewczyny na łóżku. Spojrzała na niego wielkimi błękitnymi oczami, które niemalże tonęły we łzach.
- Dlaczego ? Dlaczego mnie okłamała ?!
Spontanicznie wtuliła się w zdezorientowanego napastnika, a on po kilku sekundach "zmrożenia" odwzajemnił uścisk. Czuł dziwną chęć ochrony tej małej istoty. To chyba właśnie to nazywa się ojcostwo.
- Ja przepraszam. - odsunęła się od niego, a on poczuł dziwne uczucie dumy. - Ja pana nawet nie znam.
- Kora. Wiem, że nie lubisz pełnego imienia. Posłuchaj mnie. Ja sam dzisiaj się dowiedziałem, więc poprosiłem twoją mamę by mnie z tobą poznała. Nie wiń jej za to. Powiedziała Ci, że nie jestem piłkarzem, wiesz dlaczego ? - zapytał i kiedy zaprzeczyła kontynuował. - Podejrzewam, że sama nie wiedziała, że dalej jestem piłkarzem. Nie bądź na nią zła, co najwyżej na mnie, ale nie na nią.
- Ja... Ja... Ja ....Dziękuje.
Siedziałam w naszym mieszkaniu i próbowałam zająć czymś ręce. Nie widziałam tyle bólu w oczach Korneli od... zawsze ? Nigdy nic jej nie zrobiła, nigdy jej nie zawiodłam, nie raz odwoływałam ważne sprawy by być z nią, a teraz zachowałam się podle.
Usiadłam przy pianinie stojącym w rogu pokoju i zaczęłam wygrywać piosenkę, którą pisałam dla Demi do Camp Rock. Nie wiem dlaczego. Może to właśnie powinnam teraz zrobić ? Nie poddawać się tylko walczyć. Nie wiem sama już nie wiem co jest dobre i dla mnie i dla małej. A co z Robertem ? Przecież będzie chciał się widywać z córką, a ja nie mogę mu tego zabronić. Nawet jeśli wniosłabym sprawę do sądu nie mam nic przeciwko niemu, a on jest sławnym piłkarzem, ja piosenkarką i aktorką. To byłby chyba skandal roku.
Oparłam głowę o klawisze pianina, na co one wydały dźwięki sprzeciwu. Co ja do cholery zrobiłam ? Skomplikowałam sobie życie bardziej niż bym chciała. Świetnie Emilio Stankiewicz. Jesteś kretynką.
- Mamo ?
Odwróciłam się i zobaczyłam Kornelię stojącą obok Roberta. Co najdziwniejsze byli uśmiechnięci.
- O hej. - otarłam dłonią oczy. - Coś długo was nie było. Martwiłam się.
- Ciekawe czym.
- Lewy ty mnie nie denerwuj, bo potrafię być wredna.
- Jak wtedy kiedy obcięłaś włosy wujkowi Sergio ?
Lewandowski spojrzał na mnie wystraszony i patrzył raz na mnie raz na małą.
- Nie. - roześmiałam się przypominając sobie minę Ramosa kiedy wszedł na stadion.
- Ja Cię więcej do tej Hiszpanii nie puszczę, bo jeszcze Cię policja zgarnie.
- Już kiedyś ich złapała jak wujek Xabi i Xavi się napili i stwierdzili, że widzą Jezusa, a to tylko wujek Puyol.
Parsknęłam śmiechem widząc jak mała machnęła ręką i powędrowała do kuchni.
- Ciekawie tu miałyście.
Podszedł do mnie i objął w pasie.
- Nawet bardzo.
Otarłam wyimaginowaną łzę rozbawienia i spojrzałam w niebieskie tęczówki. Uśmiechnęłam się lekko i poczułam zimno przechodzące przez cały mój kręgosłup.
- Wiesz co ?
- Nieeee. Co ?
- Brakowało mi czegoś przez te lata.
- A czego ?
Uśmiechnął się i przybliżył swoje wargi do moich. Kiedy był niecałe milimetry od nich ja uniosłam wyżej głowę i sama spowodowałam pocałunek. Założyłam mu swoje ręce za kark i przylgnęłam do niego bliżej.
- Ja Cię więcej do tej Hiszpanii nie puszczę, bo jeszcze Cię policja zgarnie.
- Już kiedyś ich złapała jak wujek Xabi i Xavi się napili i stwierdzili, że widzą Jezusa, a to tylko wujek Puyol.
Parsknęłam śmiechem widząc jak mała machnęła ręką i powędrowała do kuchni.
- Ciekawie tu miałyście.
Podszedł do mnie i objął w pasie.
- Nawet bardzo.
Otarłam wyimaginowaną łzę rozbawienia i spojrzałam w niebieskie tęczówki. Uśmiechnęłam się lekko i poczułam zimno przechodzące przez cały mój kręgosłup.
- Wiesz co ?
- Nieeee. Co ?
- Brakowało mi czegoś przez te lata.
- A czego ?
Uśmiechnął się i przybliżył swoje wargi do moich. Kiedy był niecałe milimetry od nich ja uniosłam wyżej głowę i sama spowodowałam pocałunek. Założyłam mu swoje ręce za kark i przylgnęłam do niego bliżej.
Wiecie co to za uczucie kiedy po kilkunastu latach odzyskuje się straconą miłość ? Ja wiem.